..pogoda nas ostatnio nie rozpieszcza. Jak sobie pomysle, ze mamy prawie koniec czerwca, a tu nic. Troche slonca, zimno deszczowo. Dni zaraz beda coraz krotsze, a ja jeszcze wieczorem nie posiedzialam sobie dluzej na dworzu bo ciagle jest za zimno. Wiem nie powinnam narzekac, bo pozniej jak bedzie cieplej (mam nadzieje) to tez bedzie nie dobrze. No ale w niedziele, to juz bylo tego deszczu za duzo, nie dlatego, ze caly dzien padalo, tylko ile??? Moje kwiaty na balkonie ledwo to wytrzymaly. Ja bylam sflustrowana bo 3 duze targi, a tu nic! - deszcz. Na jednym udalo mi sie szybko (w strugach deszczu) kupic pojemniczek na slodzik i wazonik z fiolkami pasujacy do mojego dzbanka. I to bylo wszystko ... szybko do domu. Po drodze kupilismy truskawki i czeresnie (przynajmniej troche lata) - byly wspaniale.. oplacalo sie troche wiecej zaplacic i ze smakiem zjesc. Pozostale zdjecia, to "flohmarktowe" zdobycze z poprzednich lowow. Najbardziej sie cieszylam z okladki na ksiazke. Piekna skora i calkiem nowa i za jedyne 1,50 EUR - az szkoda uzywac. No ale nie po to ja kupilam. Ten Weekend ma byc znowu deszczowy, czyli nic z polowania na starocie.. Nastepym razem pokaze troche z mojego "letniego pokoju" . Tylko kwiaty troche niech sie pozbieraja po tych ulewach.
Serdecznie pozdrawiam
Ela